fbpx

Albo przy tacie?

Zanim pomyślisz, że robisz coś nie tak, bo pozwalasz, a powinnaś trzymać krócej, to spójrz na sytuację z nieco innej strony – tej dziecięcej.

Wiemy już, że dzieci nie robią nam na złość, gdy robią to, co robią (za każdym zachowaniem idzie jakaś potrzeba. Więcej piszę w moim materiale o wybuchach złości, do pobrania tu: 

Przebywanie w innym środowisku niż dom, z dala od osób, z którymi dziecko jest najbardziej związane, to bardzo duży wysiłek – trzeba się dostosować do reguł i oczekiwań, respektować zasady społeczne, których dziecko nie rozumie do końca. To trochę tak, jak pierwszy dzień w nowej pracy – nie wiesz jeszcze co i jak i ciągle się pilnujesz, aby nie zrobić czegoś głupiego.

Pojawienie się mamy albo taty, sprawia, że w dziecku puszczają hamulce i wreszcie można poczuć się sobą. Tak, jak my dorośli, po całym dniu, w domu zdejmujemy szpilki i krawat, wyciągamy nogi i możemy w końcu odetchnąć, tak samo dzieci.

Przy mamie, czy tacie, kiedy czują się bezpieczne, mogą odreagować. Często mówi się wtedy, że dziecko szaleje, czy dostaje małpiego rozumu.

Układ nerwowy

Dziecięcy układ nerwowy nie dojrzał jeszcze do kontroli emocji, a dziecko nie ma jeszcze ani takiej świadomości, ani umiejętności, by powiedzieć ,,Mamo, tato, tęskniłam za Wami. Brakowało mi Was, nawet jeśli dobrze się bawiłam. Zdarzyło się to i to. To było fajne, ale, tego nie mogłam zrobić i było mi smutno, tego nie było, a bardzo potrzebowałam, a potem ktoś tam zabrał mi zabawkę i płakałam z rozpaczy, a właściwie to wcale nie wiem dlaczego czuję się tak, jak się czuję, więc dobrze, że już jesteście, bo chcę się przytulić”.

Nie umie tak powiedzieć,więc biega, skacze, krzyczy, wybucha złością, frustruje się.
Trudne dziecięce emocje nie są wymierzone w rodzica, chociaż czasem tak to wygląda. Są raczej komunikatem: “Nie radzę sobie i potrzebuję wsparcia, pobądź ze mną”.

Bo z drugiej strony, gdzie, jak nie w domu, wśród ludzi, których kochamy, mamy być sobą? W jakim innym miejscu możemy odsłonić swoją najciemniejszą stronę i nadal być akceptowani i kochani?

Z mojej perspektywy, trudne, ale ważne jest to, aby dać dziecku w domu przestrzeń i prawo bycia “niegrzecznym”, no bo gdzie indziej? Przecież wszędzie dookoła czegoś “nie wolno”, “nie dotykaj”, “zostaw”, “za głośno”, “bo spadniesz”, “nie biegaj” i tak dalej. Dziecko potrzebuje “wyszaleć”, “wypłakać” i “wykrzyczeć” emocje i robi to tam, gdzie czuje się dobrze.

Tak, jak Ty, gdy jest źle, “wygadujesz” się przyjaciółce, tak samo dziecko, kiedy się w nim “nazbiera”, “wyładowuje” się przy mamie.

Co z rodzicami?

A co z nami, rodzicami? Dziecięce wybuchy uderzają w nas, jak grzmoty. Od razu masz dość, zanim porządnie się zacznie. Warto wtedy przyjrzeć się sobie i własnym potrzebom i nazywać to, co dzieje się z dzieckiem i z nami. Dlaczego mnie to teraz złości? Może nie chodzi wcale o dziecko, ale o to, że moje potrzeby są zepchnięte do szuflady? Jakie potrzeby i jakie emocje? Jak o to zadbać. Między innymi nad tym pracuję z rodzicami na konsultacjach. Często rozmawiamy też o tym, jak reagować na trudne zachowania i co robić w konkretnych sytuacjach.

Ale ja się nigdy nie złoszczę…

Z tematem radzenia sobie z emocjami często pracuję podczas sesji indywidualnych. Czasem poruszamy takie sprawy: 1. "Ale ja się nigdy nie złoszczę i nie kłócę" lub 2. "Co zrobić, aby nie płakać, gdy czuję złość. Płacz to moja pierwsza reakcja". I dziś chciałam się...

Co zrobić, gdy nakrzyczysz na dziecko?

"Czy znasz to uczucie, kiedy powiesz dziecku za dużo, krzykniesz za głośno, zdenerwujesz się "za bardzo" i niewspółmiernie do sytuacji? To takie zachowania, o których kiedyś mówiłaś "Ja nie wiem jak tak można" i takie, po których obiecujesz sobie: "Już nigdy więcej...