fbpx

Ciągle wydaje mi się, że przecież wszyscy to wiedzą. Wciąż myślę, że już nikomu nie trzeba o tym mówić. Potem wychodzę ze swojej bańki i okazuje się, że są rodzice, którzy nie wiedzieli, którzy nie słyszeli, którzy chcą przecież dobrze i nie potrafią inaczej.

Tacy, którzy mówią z przekonaniem, że klapsy to nie przemoc i że można.

Chyba po raz pierwszy postawię sprawę jednoznacznie i kategorycznie, tak, żeby było jasne i nikt nie miał wątpliwości – klaps jest przemocą.

I nawet jeśli teraz myślisz “Mnie rodzice bili i wyrosłem na ludzi” lub “Dostawałam klapsy i żyję” i zaprzeczasz w swojej głowie, próbując jednocześnie zmazać ten dyskomfort, że przecież i Tobie się zdarzyło uderzyć dziecko, bo “nie było wyjścia”, to klaps nadal ową przemocą pozostaje.

Czemu? No bo popatrz, przemoc to takie zjawisko, w którym:

👎ktoś wykorzystuje swoją przewagę – jak wtedy, kiedy chłopak z 8 klasy łapie w ubikacji trzeciaka i zabiera mu drobniaki, duży na małego;

👎ktoś narusza czyjeś dobra, granice, prawa – jak wtedy, kiedy szef proponuje kolację ze śniadaniem w zamian za awans;

👎ktoś sprawia ból i cierpienie – nawet jeśli dziecko ma grubą pieluchę i myślisz, że to nie boli, bo uderzasz tak symbolicznie “żeby się nauczyło”, to wiesz przecież, że na bolące dziecięce serce żadnego ochraniacza nie nałożysz.

Znam to uczucie

To było niecałe dwa tygodnie po narodzinach Młodszego. Po raz pierwszy poczułam ten impuls w ręce i komendę w głowie. Nie sądziłam, że może się to odbywać na tak biologicznym poziomie.

Siedzieliśmy na łóżku. Młodszy w matczynych objęciach, Starszy jak zwykle “latał po ścianach”. Nagle ni z tego ni z owego, Młodszy dostał po głowie całą siłą niespełna dwuipółletniej pięści. W tamtej chwili bardzo dokładnie poczułam, co ludzie mają na myśli mówiąc o “matkach lwicach”, bo w pociążowych hormonach, miałam ochotę rozszarpać swoje starsze dziecko.

Skończyło się na krzyku, chociaż naprawdę mało brakowało. Refleksja przyszła bardzo szybko, niemal po sekundzie, jak tylko zobaczyłam, że Młodszy jest bezpieczny i jednak przeżyje

Czego by się nauczył?

I jeśli myślisz “Należało mu się” albo “Inaczej się nie nauczy”, to powiem Ci czego by się nauczył, gdybym go jednak uderzyła:

💔 że przez to małe różowe, które mama ciągle nosi i przytula, już nie kocha mnie,

💔 że przez to małe i różowe, ja już nie jestem ważny,

💔 że można mnie bić,

💔 że jak ktoś mnie zdenerwuje, to ja mogę uderzyć jego,

💔 że muszę bardziej uważać, kiedy chcę się wyładować na bracie, żeby mnie nikt nie widział.

Może myślisz sobie “Bez przesady, dziecko nie jajko, się nie stłucze”, albo “Od jednego razu nic mu się nie stanie, a sytuacja była ekstremalna”.

Najszybciej uczymy się tego, czemu towarzyszą bardzo silne emocje i najdłużej to pamiętamy. Co z tego, że dziecko jak dorośnie, zrozumie i sobie wytłumaczy, skoro teraz w tej małej głowie nie rozumie kompletnie nic.

A ja chcę, żeby rozumiało. Żeby wiedziało i czuło, że innych bić nie można nie dlatego, że zaraz samo dostanie w tyłek, ale dlatego, że bicie drugiego człowieka jest złe. Nawet jeśli ten drugi człowiek:

🤔 bardzo mnie denerwuje i wydaje mi się, że nic do niego nie dociera,

😯 bardzo się o niego boję, bo biegł w kierunku ruchliwej ulicy i mało brakowało…

☹️ bardzo chcę, aby coś zrobił albo czegoś nie robił i już nie mam siły.

Bo jeśli sobie dam pozwolenie na klapsy, dam również i jemu. On będzie mnie naśladował, tak samo jak naśladuje to, że składam pranie, że wycieram kurze, że wkładam ręce do kieszeni kiedy stoję; tak samo, jak powtarza moje powiedzonka i tak samo jak naśladuje, jak piję kawę.

Wiem, że za każdym klapsem kryje się złość, strach, przeciążenie i bezradność rodzica. Wiem też, że obok złości, strachu, przeciążenia i bezradności jest miłość, troska i chęć, aby było dobrze.

Dlatego nie będę wyliczać, jakie “kuku” robią klapsy dziecięcym mózgownicom, nie pogrożę Ci paluszkiem i nie powiem, że “Nie wolno” albo “Jak tak można”.

Zamiast tego powiem Ci dlaczego dzieci robią, to, co robią i pokażę Ci, że można inaczej.   

Dlaczego lubię, gdy dzieci są niegrzeczne?

 Dlaczego lubię, gdy dzieci są "niegrzeczne" Gdy przyprowadzam Starszego do przedszkola, mimochodem zaglądam do sali. Wśród przedszkolaków jest dziewczynka, która płakała za każdym razem, gdy ją widziałam i za każdym razem pytała mnie, czy przyjdzie po nią mama....

czytaj dalej

O obietnicach i umowach z dziećmi

“Ale przecież się umawialiśmy, że podzielisz się z Kasią zabawkami, gdy do Ciebie przyjdzie”, “Umówiliśmy się, że po bajce posprzątasz pokój, pamiętasz?”. Zawieranie umów z dzieckiem to metoda, po którą często sięgają rodzice, z którymi rozmawiam.❓Dlaczego tak...

czytaj dalej